piątek, 13 lipca 2012

w rajd po Śląsku

Dziś kilka godzin zajęło mi przygotowanie do zajęć linorytniczych. Wcześniej trzeba było oczywiście pojechać po kartony, farby czy dłuta, ale oczywiście samochód w naprawie... i co teraz? Pozostaje środek transportu publicznego jakim jest u nas autobus:) Plan był taki: najpierw po najlepsze dłuta do linorytu z Jakandu: MkoŚl.->TG->Gliwice. Jak już tam dojechałam Pan Andrzej Jakubiec, właściciel owego, małego warsztatu przywitał mnie z uśmiechem i spędziliśmy około godziny na przyjemnej rozmowie o wszystkim. Pan Andrzej, gdy dowiedział się po co mi te dłuta, ofiarował jeszcze jedno - ciągle powtarzając, że na studentach to on nie będzie przecież zarabiał:) Tak miłej chwili nie miałam od dawna!:) I w taki właśnie sposób Pan Andrzej Jakubiec i firma JAKAND został sponsorem naszego projektu:) Poźniej z Gliwic do Katowic, załatwić linoleum, a na końcu do sklepu plastycznego z bardzo poważną Panią;) i ufff... do domu!:)
A teraz tylko szybko: wypróbować znakomitą farbę Charbonnel, pociąć i opieczętować nasze kartony do odbitek. Pieczątka trochę długo schła ale czyż nie wyglądają świetnie?:)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo prosimy o podpisywanie się w komentarzach:) nie wiemy później czy kilka "Anonimów" to jedna osoba czy inna osoba za każdym razem!
pozdówka!:)